wtorek, 30 kwietnia 2019

Oswajanie nieoswajalnego

Co się dzieje z czasem, który minął? Dokąd odchodzą zdarzenia będące naszym udziałem? Refleksje na temat skończoności ludzkiej egzystencji stanowią motyw przewodni Grochowa – niewielkiego zbioru opowiadań Andrzeja Stasiuka. Problem przemijania, jakim zostały podszyte wszystkie cztery składające się na tom historie, osadzono w realiach zwykłego, codziennego życia. Babka i duchy, Augustyn, Suka oraz tytułowy Grochów swoją istotą dotykają kwestii samotności człowieka, ludzkiej bezsilności względem losu, czasu, czy wreszcie – śmierci.  
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę na jednej z półek Empiku pośród wielu opasłych nowości wydawniczych krzyczących do mnie pstrokatymi okładkami i wielkimi, udziwnionymi literami poczułam, że to nie jest dla niej odpowiednie miejsce. Chcąc uchronić ów skromny objętościowo tomik przed koniecznością dalszego przebywania w towarzystwie literatury banału, a może po prostu kierując się pragnieniem zaspokojenia nagłej zachcianki posiadania kolejnego pachnącego jeszcze świeżością utworu, postanowiłam zabrać go ze sobą do kasy. 
Fizyczny ciężar Grochowa nie zrównał mnie wprawdzie z ziemią, gdy opuszczałam księgarskie progi, jednak zasadniczą i to wcale niebagatelną wagę tego utworu stanowi przekaz, jaki ów niepozorny z wyglądu tomik za sobą niesie. Uhonorowany Nagrodą Nobla literat żydowskiego pochodzenia Elias Canetti na kartach swojego dzieła zatytułowanego Auto da fé napisał kiedyś, że zadaniem każdej książki jest wywołanie w czytelniku jednej myśli, o którą odbiorca będzie bardziej ociężały. Po przeczytaniu omawianego zbioru opowiadań muszę przyznać, że z tej roli publikacja twórcy Przez rzekę wywiązuje się nader dobrze. Jeśli refleksje, jakie urodziły się w mojej głowie za sprawą Grochowa miałyby swoją fizyczną wagę, dziś zapewne byłabym cięższa o dobrych kilka kilogramów. I choć książka Stasiuka nie urzekła mnie wyjątkowym pisarskim kunsztem, to jednak na najwyższe uznanie zasługuje tu podejście autora do tematu śmierci. Pozbawiony patosu sposób ujęcia kwestii przemijania najbliższych twórcy Tekturowego samolotu stanowi odzwierciedlenie nie tylko duchowej dojrzałości literata, lecz także jego wielkiej wrażliwości. 
Pierwsze ze wspomnień autora odnosi się do okresu młodości Stasiuka, a ściślej – snutych przez babkę pisarza opowieści o świecie pozaziemskim. Długie historie staruszki, których tematykę stanowiły mało istotne wiejskie zdarzenia, posiadały także drugą, tajemniczą warstwę fabularną. Jak pisze twórca Dukli: 
W tej szarej materii pojawiały się od czasu do czasu pęknięcia, nitki wątku i osnowy rozstępowały się i przezierały przez nie zaświaty, nadprzyrodzone, w każdym razie Inne
Życie mieszkającej na Podlasiu kobiety pełne było niecodziennych zjawisk. Z tego też powodu wspomnienie babki autorowi Murów Hebronu przywoływało na myśl trzy słowa: „kluczka”, „smug” oraz to ostatnie, i zarazem najważniejsze – „duch”. Staruszka snuła swoje opowieści w nad wyraz zwyczajnych okolicznościach. Kobieta, jak wspomina literat:
Zasiadała w kącie, na łóżku zasłanym wełnianą kapą, za plecami mając błękitno – zielony pejzaż z dwoma jeleniami u wodopoju, z którego żółte i subtelne światło lampy wyłuskiwało jedynie srebrzystą biel wody, i opowiadała.
Pospolitość warunków będących tłem dla nadzwyczajnych zdarzeń o których rozprawiała babka pisarza stanowiła wyraźny kontrast względem niezwykłości bohaterów tychże historii. Ich protagonistami okazywali się bowiem ludzie, którzy cieleśnie dawno już opuścili świat żywych, lecz powracali na ziemię jako ociężałe od grzechu dusze. Staruszka spotykała te istoty we własnym domu lub też podczas wieczornego spaceru. 
Augustyn jest zaś opowieścią o bezlitosnej chorobie skazującej człowieka na pełną cierpienia, powolną agonię. Życie Guścia – emerytowanego nauczyciela, a zarazem wyśmienitego prozaika, w dniu Zmartwychwstania Pańskiego przybiera prawdziwie dramatyczne oblicze. Wylew oznacza dla tytułowego bohatera wyrok śmierci. Stasiuk przedstawia tu historię rozpaczliwej próby pomocy przyjacielowi, a dokładniej – przezwyciężenia powstałej między nimi emocjonalnej przepaści. Jak pisze twórca Opowieści galicyjskich:
(…) wszystko, co nam pozostało, to resztki, niewyraźne ślady przeszłości, i tylko one jeszcze łączą nas z Augustynem.
Owo dziesięciostronicowe opowiadanie rozpoczyna się od urzekającego swoją prostotą wspomnienia schorowanego Guścia, którego wzrok sprawiał, że odwiedzający goście mieli wrażenie jakoby ich przyjaciel obco spoglądał na dawnych znajomych. Przykuty do szpitalnego łóżka bohater zdawał się patrzeć ku mężczyznom niewidomymi oczyma, co potęgowało u przybyłych lęk przed śmiercią. Stasiuk podkreślił tu, jak ważną rolę w ówczesnej sytuacji pełniło przywoływanie minionych, wspólnie spędzonych zdarzeń będących jedyną formą kontaktu z chorym. Autor Zimy nie stroni przy tym od szczerego wyznania targających nim wówczas emocji, a przede wszystkim - nie ucieka przed uznaniem własnej bezsilności względem losu Augustyna. 
Kolejne strony opowiadania wypełniają wspomnienia twórcy Białego kruka z następnych spotkań pisarzy. To poruszający zapis zmian stopniowo zachodzących w zachowaniu Guścia, a dokładniej - świadectwo prób odnalezienia ukrytego pod powłoką udręczonego ciała przyjaciela sprzed lat. Obok tego typu treści na kartach omawianego utworu widnieje także szereg fragmentów poświęconych historii znajomości z mężczyzną. Autor Dziewięciu opisuje okoliczności ich dawnych spotkań, nie zapominając przy tym o przybliżeniu czytelnikowi sylwetki Augustyna.
Suka, czyli przedostatnie opowiadanie twórcy Dukli, prezentuje tragiczny obraz zmiany żywego zwierzęcia w ograniczającą się tylko do wymiarów fizjologicznych istotę. Widok udręczonego czworonoga wywołuje u Stasiuka wiele przemyśleń dotyczących kresu ziemskiej wędrówki. Co ciekawe jednak, jego refleksje nie są skoncentrowane jedynie na powolnej agonii ukochanego psa, a stanowią podstawę do dalszych rozważań o samotności jednostki w tłumie czy cenie, jaką przyjdzie człowiekowi zapłacić za nieśmiertelność.  
Autor już we wstępnej części przedstawianej historii zauważa, że przeszło szesnastoletni obecnie kundel będący podarunkiem od przyjaciółki pisarza cierpi z powodu zaniku zmysłu słuchu, wzroku i węchu. Tak umęczone zwierzę zmuszone jest polegać na właścicielu, samemu nie mając możliwości swobodnego poruszania się. Stasiuk za sprawą wyniszczonego wyglądu suki porównuje ją do starego, strzępiącego się dywanika. Duża utrata wagi oraz coraz bardziej widoczny ubytek futra czworonoga dowodzi fatalnego stanu zdrowia zwierzęcia. Niedołęstwo ukochanego psa twórcy Opowieści... to przyczyna irytacji Stasiuka na zaistniałą sytuację. Z tego też powodu literata powoli zaczął ogarniać stan wyczekiwania śmierci suki:
Mijam ją kilkanaście razy dziennie, przestępuję przez udręczone ciało i są chwile, gdy czuję ukłucie zniecierpliwienia. Tak jakby razem z jej życiem stygły we mnie dobre uczucia dla niej. Jest w tym jakieś niezależne od woli okrucieństwo.
Codzienny widok cierpienia czworonoga to dla twórcy Taksimu duże przeżycie emocjonalne, skłaniające go jednocześnie do refleksji nad umieraniem. Stasiuk porusza przy tej sposobności niezwykle istotną kwestię, jaką jest eutanazja. Literat wiele uwagi poświęca rozmyślaniom nad zasadnością skracania życia ludzi obłożnie chorych. Jak zauważa:
Będziemy się pozbywać bezużytecznego życia. Skoro nauczyliśmy się je wydłużać, damy sobie prawo do jego skracania, ponieważ od jakiegoś czasu wydaje się nam, że wszystko jest w naszych rękach.
Próba zapanowania przez człowieka nad czasem, losem i ludzką egzystencją jest przez pisarza surowo piętnowana. Bezpruderyjność, z jaką odnosi się do szeroko dyskutowanego problemu skracania cierpienia chorym ma jednak swoje odzwierciedlenie nie tylko w sprawie eutanazji, uwidacznia się bowiem również w krytyce kwestii pozostawiania udręczonych bólem osób w specjalistycznych ośrodkach. Autor potępia uciekanie przed odpowiedzialnością za bliskiego człowieka, opisując przy tym niezwykle przykre zjawisko, jakim jest płacenie pieniędzy obcym sobie ludziom w zamian za pełnienie przez nich opieki nad krewnym.
Opowiadaniem zamykającym tom jest tytułowy Grochów. Historia ta obfituje bogactwem wspomnień czasów PRL-u. Uczucie tęsknoty za okresem młodości – barwną paletą doświadczeń nabywanych w szarej rzeczywistości, to jednocześnie wyraz smutku po stracie warszawskiego przyjaciela. Opisy wspólnie spędzonych chwil mają charakter ostatniego pożegnania, są hołdem złożonym ku jego pamięci.
Rozpoczynająca się od pochodzącego z lat 70. obrazu stolicy  historia jest powrotem Stasiuka do miasta własnej młodości. Miasta pełnego fabryk, bloków z szarej cegły i zardzewiałych torowisk. Ta kraina "badziewnych cudów",  jak nazywa ją autor, to miejsce snucia wielkich marzeń o dalekiej ucieczce od ponurości dnia codziennego, ale jednocześnie prawdziwa skarbnica dzielonych wraz z dawnym przyjacielem przeżyć. I choć cały tomik obfituje w osobiste wyznania literata to trudno oprzeć mi się wrażeniu, że to właśnie Grochów jest najbardziej intymnym spośród wszystkich opowiadaniem pisarza. 
Umieszczone na kartach niezwykle skromnej objętościowo, bo mającej ledwie ponad dziewięćdziesiąt stron książce historie są wspomnieniami ich autora o ludziach, którzy odeszli, a także – w przypadku przedostatniej historii – ukochanym czworonogu pisarza. Tomik ten jest świadectwem przeżyć towarzyszących Stasiukowi podczas konieczności biernego przyglądania się powolnej utracie najbliższych. To zatem książka o umieraniu. I choć tematyka śmierci nie jest nowością na polskim rynku wydawniczym, trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że sposób jej ujęcia diametralnie różni się od pozostałych. Autor skutecznie uchyla się tu przed popularnym dzisiaj zabiegiem, a więc przedstawianiem nieznanego jako czegoś, co bezsprzecznie powinno budzić grozę. Stasiuk operując prostym językiem pokazuje czytelnikowi, że śmierć jest sprawą zupełnie zwyczajną. Zjawiskiem, o którym nie musimy pisać ani z przerażeniem, ani z patosem. Na zakończenie należy wspomnieć także o drugim dużym walorze Grochowa, a mianowicie czterech czarno-białych rysunkach wykonanych przez Kamila Targosza. Ilustracje te idealnie wpasowują się w klimat książki, stanowiąc bardzo subtelne dopełnienie całości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Osiemnasta Osiemnaście , Blogger