Kiedy w powietrzu zaczyna powoli unosić się otulający zapach świątecznych świec, a my zamieniamy nasz ulubiony kubek na ten z wizerunkiem Mikołaja bądź reniferów, oznacza to, że Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami i nadszedł już czas, by pomyśleć o prezentach dla najbliższych. Co jednak zrobić, gdy w głowie nie mamy żadnego konkretnego pomysłu na podarunek, a w dodatku nasze finanse są mocno ograniczone? Wówczas z pomocą przychodzi poniższa lista pięciu niskobudżetowych upominków, która mam nadzieję, wybawi Was z tej corocznej prezentowej opresji.
Książka
Wydaje mi się, że książka to forma
prezentu, który mimo że jest powszechnie znany, to nie jest równie powszechnie
doceniany i stosowany. Słowo pisane nie cieszy się dzisiaj dużym uznaniem, bo nie
błyszczy jak diament, nie jest z jedwabiu i nie ma metki z logo Versace. Jednym
zdaniem – nie wpasowuje się w dzisiejszą mocno skomercjalizowaną rzeczywistość.
Z drugiej jednak strony na pewno każdy z nas pamięta moment, kiedy choć raz w
życiu dostał z jakiejś okazji książkę, która totalnie nie wpasowała się w jego
gusta – album o skarbach ziemi na Pierwszą Komunię Świętą, Biblia w wydaniu
dziecięcym(nota bene leży w szafie nieużywana już ponad dwadzieścia lat,
chętnie odsprzedam – stan idealny :p), czy następna z kolei wybrana bez
zastanowienia książka kucharska to tylko niektóre spośród doznanych przeze mnie
traum prezentowych. By uniknąć uszczęśliwiania kogoś na siłę nie kupujmy mu
więc publikacji, które zamiast wzbogacić jego życie o pozytywne doznania i
refleksje, wzbogaci je jedynie o prześladujący go jeszcze długo ból
egzystencjalny. Jeśli na przykład wiemy, że ktoś z naszych bliskich ma dwie
lewe ręce (ja) i z uporem maniaka przez bite dwie godziny usiłuje włożyć nitkę
do igły (też ja), by zrobić tę przeklętą PENTELKĘ (ba, oczywiście, że ja!) to
na litość boską nie znęcajmy się już nad nim dodatkowo i nie kupujmy mu bogato
ilustrowanego albumu o najmodniejszych w tym sezonie ściegach krawieckich.
Proszę.
Jako że temat książkowych wpadek mamy już
za sobą, przejdźmy teraz do zasadniczego pytania – jaką książkę wybrać? Cóż,
jeżeli chociaż trochę znamy gusta osoby, którą zamierzamy obdarować to sprawa
nie wydaje się trudna. Gorzej jest jednak, gdy musimy wybrać coś cioci, którą
widujemy tylko dwa razy w roku. Co wtedy? Wtedy właśnie z pomocą przychodzą nam
osoby odrobinę lepiej znające gusta owej przykładowej cioci i mogące tym samym
podpowiedzieć nam, jaka tematyka pojawia się w jej życiu szczególnie często
(tylko nie bawmy się w zgaduj zgadulę, bo jest ryzyko, że wypatrzona przez nas
książka skończy jak moja Biblia dla dzieci). Jeśli zatem okaże się, że ta nasza
nieszczęsna ciocia szczególnie ulubiła sobie jakiegoś muzyka, kupmy jej po
prostu jego biografię. Jeśli zaś wyjdzie na jaw, że jest absolutną fanką Audrey
Hepburn nabądźmy publikację poświęconą stylowi odtwórczyni roli księżniczki
Anny w „Rzymskich wakacjach”. Opcji jest naprawdę sporo.
Przejdźmy zatem teraz do kolejnego
zasadniczego pytania – gdzie kupić tanie i dobre książki? Tu z pomocą przychodzi
nam z kolei fenomenalna i niezastąpiona księgarnia „Skład tanich książek”,
która w czeluściach internetu kryje się pod nazwą „Dedalus” (kiknij).
Znajdziemy tam książki o przeróżnej tematyce, zarówno w miękkich jak i twardych
okładkach, przecenione nawet o 40 czy 50 złotych. To bez wątpienia moje
największe książkowe odkrycie ostatnich lat.
Akcesoria
W erze, kiedy ciągle ścigamy się z czasem,
a nasz dzień wypełnia niemal nieustanne sprawdzanie poczty e-mail warto sięgnąć
po uniwersalne akcesoria, które przydadzą się każdemu w życiu codziennym.
Dobrym pomysłem jest pójście w stronę elektroniki i kupno takich sprzętów jak
powerbank, pendrive (porada dla estetów: zamiast pendrive’a o standardowym
kształcie warto wybrać ten zrobiony na kształt określonej rzeczy czy
zwierzątka, pole do manewru jest naprawdę duże – kształt samolotu, szminki
do ust, postaci z bajki, czekolady - to tyko niektóre spośród całej gamy
przeróżnych form zbieraczy danych), przenośny czytnik płyt CD czy pilnujący
naszego dobytku lokalizator. Tego typu rozwiązania są nie tylko miłym i tanim
akcentem świątecznym, ale przede wszystkim naprawdę użytecznym sprzętem w
codziennej bieganinie.
Własnoręcznie tworzone zestawy prezentowe
Kiedy znajdziemy się na nizinach
kreatywności naszym wybawieniem mogą okazać się spersonalizowane, tworzone z
przymrużeniem oka zestawy prezentowe składające się z kilku niewielkich
elementów. Oto przykład pięciu z nich, modyfikacja w pełni dozwolona! :)
Zestaw dla śpiocha:
- opaska na oczy,
- zatyczki do uszu,
- kadzidełka.
Zestaw dla zmarzlucha:
- rozgrzewająca herbata,
- grube skarpetki (koniecznie świąteczne),
- kapcie (koniecznie świąteczne).
Zestaw dla głodomora:
- kubek (koniecznie świąteczny), który wypełnimy
słodyczami (batoniki, cukierki, praliny etc.),
- ptasie mleczko (koniecznie świąteczne, a jak!).
Zestaw dla nerwusa:
- świeca zapachowa,
- mydełko/żel do kąpieli,
- bomba do kąpieli/balsam do ciała.
Zestaw dla zapominalskiego Pana Hilarego:
- kalendarz na nowy rok w formie małego
notesu,
- lokalizator kluczy,
- długopis (z głową Mikołaja).
Bon prezentowy/voucher/bilet
Ciekawym, a jednocześnie dość uniwersalnym
rozwiązaniem jest sięgnięcie po bon do zrealizowania w wybranym sklepie. Mamy
pod tym kątem naprawdę szerokie spektrum możliwości – Empik, Matras, Leroy
Merlin, Rossman, Hebe i całe mnóstwo sklepów odzieżowych. Wystarczy iść do
konkretnego sklepu i wykupić kartę podarunkową, a odwieczny problem „co by tu
kupić?” rozwiąże się sam. Osobom, które nie przepadają za kolekcjonowaniem
rzeczy warto z kolei sprezentować voucher na masaż, bilet do kina, teatru,
opery czy choćby na mecz piłkarski. Tego typu rozwiązanie sprawdzi się przede
wszystkim w stosunku do tych, których rzadko widujemy, a bardzo chcielibyśmy to
zmienić. Kupmy sobie zatem drugi bilet na ten sam seans, spektakl czy rozgrywki
i przy świątecznym stole oznajmijmy, że pójdziemy tam razem. Jeszcze tańszą, a
zdecydowanie bardziej spersonalizowaną alternatywą jest wypisanie na ozdobnym
papierze zaproszenia na wspólną kawę czy ciacho. Opcja jest niedroga, a stanowi
świetny pretekst, by spotkać się ponownie po świętach i zacieśnić relacje
rodzinne.
Najpiękniejszy, najtańszy, a zarazem najważniejszy prezent
Obecność. Podarujmy sobie po prostu
siebie, swoją bliskość, uśmiech i rozmowę. Cieszmy się, że to kolejne święta,
które możemy spędzić wszyscy razem.
A tym zdziwionym brakiem Mikołaja na
otarcie łez można sprezentować ewentualnie własnoręcznie wypiekane i dekorowane
pierniczki :). Niech mają, a co!
A co z prezentami? Macie jakieś pomysły, co można podarować dziadkom? Właśnie przeglądam ofertę sklepu https://4gift.pl ale kompletnie nie wiem, na co się zdecydować.
OdpowiedzUsuń