środa, 31 października 2018

Kraina rozpusty od podszewki

museum of prostitution red light secrets, dzielnica czerwonych latarni, prostytucja w Holandii, de Wallen, red light district w Amsterdamie, historia prostytucji, najstarszy zawód świata

Gdy podążymy wzrokiem za czerwonym światłem odbijającym się w wodzie amsterdamskiego kanału zaprowadzi nas ono do okna jednej z odzianych w skąpą bieliznę prostytutek, co noc wdzięczącej się do spacerujących ulicą ludzi. Po chwili jej pełne erotyzmu, wodzące na pokuszenie gesty sprawiają, że do tajemniczego wnętrza wchodzi spragniony cielesnych doznań klient. Kobieta wówczas energicznym ruchem zasłania okno krwiście czerwonymi zasłonami, a z dala dobiega ledwo słyszalny wśród tłumu głos napojonego alkoholem mężczyzny krzyczącego na całe gardło: welcome in Red Light District! Jakie niewiadome skrywa w sobie to miejsce? Odpowiedzi na to pytanie dostarczy nam Museum of Prostitution – Red Light Secrets, a więc prawdziwa kopalnia wiedzy na temat pracy kapłanek miłości w dzielnicy czerwonych latarni.
Mieszczące się przy ulicy Oudezijds Achterburgwal muzeum jest pierwszym, a zarazem jedynym obiektem na świecie, którego tematyka skupia się na kwestii prostytucji. Próżno tu jednak szukać erotycznych przeżyć i całej gamy gadżetów rodem z sex shop-u. W zamian za to zyskamy informacje z zakresu strony formalnej, finansowej, a nawet teoretycznej najstarszego zawodu świata.
Chcąc dostać się na teren powstałego w 2014 roku, a otwartego codziennie od godziny 11.00 do 24.00 obiektu musimy pokonać kilka stromych, prowadzących coraz niżej schodów. Kiedy w twarz uderzy nas fala gorącego, wręcz duszącego powietrza od którego już po paru chwilach dostaniemy wypieków na policzkach, uszy otulą instrumentalne, zmysłowe dźwięki, zaś oczom na wielkim ekranie przypominającym okno ukaże się ubrana w czarną bieliznę, kiwająca do nas zachęcająco palcem szatynka oznaczać to będzie, że dotarliśmy na miejsce.
Ceny biletów w stosunku do tego, co muzeum ma zwiedzającym do zaoferowania nie są wygórowane. Zazwyczaj jest to koszt 10 euro, jednak z racji często organizowanych promocji odwiedziny obiektu mogą wynieść nasz portfel nawet 8 euro. Trzeba jednak pamiętać, że podobnie jak w innych amsterdamskich muzeach, prawdopodobnie będziemy mieć problem z uiszczeniem należności kartą płatniczą. Warto na wszelki wypadek zaopatrzyć się zatem w gotówkę. Co istotne, cena biletu nie uwzględnia audio przewodnika, za który trzeba dopłacić dodatkowo 2 euro. I tak na przykład wybierając język angielski osobą oprowadzającą nas po tym niewielkim, a przy tym zwykle bardzo zatłoczonym obiekcie będzie temperamentna Rosjanka o nieco rubasznym głosie, jedna z pracownic dzielnicy czerwonych latarni.
Pierwszym spośród dziesięciu pomieszczeń, jakie odkryjemy po odsłonięciu zawieszonej w holu głównym czerwonej kotary jest niewielkich rozmiarów sala kinowa. To tutaj na dużym ekranie możemy obejrzeć krótkometrażowy film dokumentalny zrealizowany przez Pascale Simons, poświęcony dzielnicy De Wallen. Rozmieszczone dawniej w tym miejscu fotele kinowe, zapewne z racji ograniczonej przestrzeni, postanowiono zamienić na mogące pomieścić zdecydowanie więcej gości drewniane ławki. Klimat studyjnego kina został jednak zachowany – lekkie przyćmienie wnętrza oraz kilka żarzących się na czerwono lampek nadaje mu bardzo nastrojowy charakter.
Po opuszczeniu sali kinowej czas udać się do następnego pomieszczenia, które dedykowane jest modzie ulic dzielnicy czerwonych latarni. Umieszczone tam trzy manekiny odziano w popularne pod koniec XIX i na początku XX wieku stroje, dzięki czemu mamy okazję poznać ówczesny sposób ubierania się prostytutek. Tuż obok przystrojonych figur rozwieszono natomiast szereg tabliczek informacyjnych ukazujących tajniki najstarszego zawodu świata. Znajdziemy tu wiadomości odnośnie kryteriów, jakie stają przed chętnymi wykonywania pracy kurtyzany oraz treści traktujące o stronie finansowej tegoż zajęcia obowiązującej na terenie De Wallen. Okazuje się na przykład, że kobieta chcąca wynająć jedno z umieszczonych w dzielnicy okien musi uiszczać za nie opłatę wynoszącą 150 euro za 10 godzinną zmianę. Uwzględniona została tu także problematyka rodzajów współczesnej prostytucji. Widniejący na tablicy przykład obrazuje kobietę, która dzięki sypianiu ze swoim szefem dostaje awans oraz mężczyznę wiążącego się z partnerką tylko dlatego, że ta ma dobrze sytuowaną rodzinę.
Przy schodach wiodących do kolejnego wnętrza ponownie spotkamy panią znaną nam już dzięki umieszczonemu w holu głównym ekranowi. Podobnie jak poprzednio, kobieta z uśmiechem na ustach kiwa kusząco palcem i zaprasza do wejścia na górę. A tam? Tam czekają nas okna, z perspektywy których będziemy mogli obserwować ulicę dokładnie tak samo, jak czynią to prostytutki. Kilka kroków dalej znajduje się natomiast pierwszy spośród dwóch wchodzących w skład muzeum pokoi, gdzie przyjmowana jest klientela dzielnicy czerwonych latarni. Wnętrze nie urzeka estetyką – widniejąca na ścianach tapeta w jasno oraz ciemnozielone pasy połączona z łazienkowymi kafelkami o cielistym kolorze sprawia wrażenie zaniedbanej, mdłej przestrzeni. Wyposażenie pomieszczenia razi zaś swoją prostotą i brakiem wyrazu. Umieszczone pod prawą ścianą pojedyncze łóżko ustawiono na tle dużego, powieszonego poziomo lustra, naprzeciwko usytuowano natomiast przestarzałą umywalkę. Przestrzeń nad nią zagospodarowano kolejnym lustrem, tym razem małych rozmiarów, z wisząca półką. Obok swoje miejsce ma pełna kosmetyków do pielęgnacji ciała biała, zniszczona szafka. Na drugiej ścianie mieści się zaś bidet i druga zaniedbana szafka z czajnikiem elektrycznym i kwiatami w wazonie.
Zupełnie inne wrażenie wywołuje następne pomieszczenie, zwane Luxury room. W odwrotności do poprzedniego wnętrza, tutaj w przyciemnionym świetle aż roi się od przepychu i elegancji. Znane nam z poprzedniej sali pojedyncze łóżko zastąpiono przestronnym, zaokrąglonym dwuosobowym łożem, nad nim powieszono ozdobne lustro, a obok usytuowano złoty stojak, w którym znajdziemy butelkę szampana. Na przeciwległej ścianie umieszczono natomiast pokaźnych rozmiarów czarny telewizor, gdzie wyświetlany jest podsycający atmosferę film erotyczny. Najbardziej jednak przyciągający uwagę element tego wnętrza znajduje się w jego lewym rogu. To właśnie tu usytuowano przestronną, podświetlaną wannę dla dwojga, a na niej ustawiono kilka efektownych rzeźb, flakoniki z perfumami i kosmetyki pielęgnacyjne. Podobnie jak w poprzednich pomieszczeniach, również tutaj znajdziemy kilka tabliczek informacyjnych. Dzięki nim dowiemy się między innymi, że na terenie Amsterdamu działa obecnie aż 15 legalnych domów publicznych, w których ceny za jednorazową wizytę u prostytutki wahają się od 75 do nawet kilku tysięcy euro.
Pomieszczenie sąsiadujące z Luxury room najdobitniej tłumaczy, dlaczego podczas zwiedzania obiektu natkniemy się na tabliczki z napisem don’t be shy. Wnętrze to może wywołać u nieco bardziej wrażliwych wycieczkowiczów stan zakłopotania, a przynajmniej powodować lekką niezręczność. Zostało ono bowiem w całości poświęcone praktykom BDSM. Jak przystało na bodaj najbardziej perwersyjną metodę seksualną, nie mogło zabraknąć dedykowanych jej akcesoriów. Usytuowaną vis-a-vis wejścia ścianę wypełniono więc rozwieszonymi nań obrożami, kajdankami i biczami, a tuż obok rekwizytów umieszczono tabliczki z nazwami poszczególnych narzędzi. Po lewej stronie pomieszczenia, dla spragnionych głębszych doznań klientów wydzielono zaś przestrzeń na lochy z przymocowanymi wewnątrz łańcuchami. To jednak nie koniec. Na środku „sali tortur” znajduje się podwieszone do sufitu czarne siedzisko o niesymetrycznym kształcie, zaś tuż obok niego umieszczono drzwi, zza których widać panie wyginające się na widniejących naprzeciwko dużych, podświetlanych ekranach.
Następnym, a zarazem najbardziej wartościowym punktem na mapie muzeum jest tzw. Confrontation room. Miejsce to, dzięki umożliwieniu zwiedzającym zamienienia się rolami z wystającymi godzinami w oknach prostytutkami, doskonale spełnia rolę edukacyjną, ucząc tolerancji, empatii, a przede wszystkim zrozumienia względem pracujących tam kobiet. Na pozór Confrontation room nie wyróżnia się niczym szczególnym. Podobnie jak w poprzednich wnętrzach, tu również znajduje się duży, przypominający okno ekran, a na nim wyświetlani są spacerujący ulicą ludzie. Co jednak znamienne, na potrzeby obiektu nagrano reakcje przechodniów na widok wyczekującej klienta prostytutki. Osoba zwiedzająca muzeum staje więc naprzeciwko imitującego okno ekranu i podobnie jak pracujące tam na co dzień kobiety wysłuchuje kierowanych pod swoim adresem wyzwisk, zaczepek i drwin, obserwując przy tym nierzadko pełne agresji gesty oraz przepełnione pogardą oczy. Zdarzają się również przechodnie, którzy wręcz peszą się, spuszczając wzrok na widok prostytutki, wybuchają śmiechem, czy po prostu są kompletnie obojętni i niewzruszeni podążają ulicą.
Kolejne pomieszczenie prezentuje rzeczy, które zostały zgubione przez klientelę kapłanek miłości, a następnie odnalezione w wynajętych dla uprawiania zawodu pokojach. Znajdziemy tu zatem cały szereg mniej lub bardziej wartościowych akcesoriów, między innymi okulary przeciwsłoneczne, klucze, portfel, a nawet sztuczną szczękę. Idąc nieco dalej natkniemy się z kolei na rozmieszczone na ścianie tabliczki z krótkimi i przejmującymi wypowiedziami kobiet z całego świata, w tym również z Polski, mówiącymi o powodach, dla których podjęły się pracy prostytutki i konsekwencjach, jakie owo zajęcie za sobą niesie. Szczególnie przeszywającym jest fakt, iż w muzeum znajduje się także memoriał poświęcony zamordowanej w trakcie wykonywania swojej profesji kobiecie, urodzonej jako Anna Zentveld.
W sąsiedniej sali ponownie możemy zasiąść przed dużym ekranem i tak samo jak w przypadku pierwszego pomieszczenia, obejrzeć wyświetlany tam krótki film. Na podstawie informacji, jakie posiedliśmy dzięki zwiedzeniu muzeum mamy także okazję rozwiązać przygotowany specjalnie dla turystów quiz, sprawdzający wiedzę na temat realiów pracy prostytutek w dzielnicy czerwonych latarni. Pytania, na które będziemy musieli odpowiedzieć dotyczą między innymi cen za poszczególne świadczone przez nie usługi, czy też ilości przeznaczonych do wynajęcia okien, których w całej okolicy jest, uwaga, ponad 290! Ciekawym pomysłem okazało się również stworzenie zwiedzającym możliwości wyznania swoich seksualnych grzechów poprzez zapisanie ich na małych karteczkach, a następnie wrzucenia do przygotowanej specjalnie do tego celu niewielkiej drewnianej skrzynki. Jak możemy przeczytać na umieszczonej nieopodal tabliczce, dzięki uczynionej w ten sposób spowiedzi nasze seksualne grzechy zostaną nam na zawsze odpuszczone, zaś najciekawsze spośród nich znajdą swoje miejsce na widniejącej nieopodal wyjścia z muzeum ścianie od góry do dołu obklejonej wyznaniami seksualnych bezwstydników.
Opuszczając ową „krainę rozpusty” mamy możliwość zaopatrzenia się w kilka drobnych pamiątek, jednak jako że muzeum nie jest stricte nastawione na komercję, nie znajdziemy ich tu zbyt wiele. Zamiast bogatsi o bibeloty z obiektu wyjdziemy za to bogatsi o wiedzę z zakresu realiów wykonywania profesji prostytutki w dzielnicy czerwonych latarni oraz, co znacznie ważniejsze, bogatsi o empatię i zrozumienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Osiemnasta Osiemnaście , Blogger