Gdy podążymy wzrokiem za
czerwonym światłem odbijającym się w wodzie amsterdamskiego
kanału zaprowadzi nas ono do okna jednej z odzianych w skąpą bieliznę prostytutek, co
noc wdzięczącej się do spacerujących ulicą ludzi. Po chwili jej pełne erotyzmu,
wodzące na pokuszenie gesty sprawiają, że do tajemniczego wnętrza wchodzi
spragniony cielesnych doznań klient. Kobieta wówczas energicznym ruchem
zasłania okno krwiście czerwonymi zasłonami, a z dala dobiega ledwo słyszalny
wśród tłumu głos napojonego alkoholem mężczyzny krzyczącego na całe gardło: welcome in Red Light District! Jakie niewiadome
skrywa w sobie to miejsce? Odpowiedzi na to pytanie dostarczy nam Museum of Prostitution – Red Light Secrets,
a więc prawdziwa kopalnia wiedzy na temat pracy kapłanek miłości w dzielnicy
czerwonych latarni.
Mieszczące się przy ulicy
Oudezijds Achterburgwal muzeum jest pierwszym, a zarazem jedynym obiektem na
świecie, którego tematyka skupia się na kwestii prostytucji. Próżno tu jednak
szukać erotycznych przeżyć i całej gamy gadżetów
rodem z sex shop-u. W zamian za to zyskamy informacje z zakresu strony
formalnej, finansowej, a nawet teoretycznej najstarszego zawodu świata.
Chcąc dostać się na teren
powstałego w 2014 roku, a otwartego codziennie od godziny 11.00 do 24.00
obiektu musimy pokonać kilka stromych, prowadzących coraz niżej schodów. Kiedy
w twarz uderzy nas fala gorącego, wręcz duszącego powietrza od którego już po
paru chwilach dostaniemy wypieków na policzkach, uszy otulą instrumentalne,
zmysłowe dźwięki, zaś oczom na wielkim ekranie przypominającym okno ukaże się ubrana
w czarną bieliznę, kiwająca do nas zachęcająco palcem szatynka oznaczać to będzie,
że dotarliśmy na miejsce.
Ceny biletów w stosunku
do tego, co muzeum ma zwiedzającym do zaoferowania nie są wygórowane. Zazwyczaj
jest to koszt 10 euro, jednak z racji często organizowanych promocji odwiedziny
obiektu mogą wynieść nasz portfel nawet 8 euro. Trzeba jednak pamiętać, że
podobnie jak w innych amsterdamskich muzeach, prawdopodobnie będziemy mieć
problem z uiszczeniem
należności kartą płatniczą. Warto na wszelki wypadek zaopatrzyć się zatem w
gotówkę. Co istotne, cena biletu nie uwzględnia audio przewodnika, za który
trzeba dopłacić dodatkowo 2 euro. I tak na przykład wybierając język angielski osobą
oprowadzającą nas po tym niewielkim, a przy tym zwykle bardzo zatłoczonym obiekcie
będzie temperamentna Rosjanka o nieco rubasznym głosie, jedna z
pracownic dzielnicy czerwonych latarni.
Pierwszym spośród
dziesięciu pomieszczeń, jakie odkryjemy po odsłonięciu zawieszonej w holu
głównym czerwonej kotary jest niewielkich rozmiarów sala kinowa. To tutaj na
dużym ekranie możemy obejrzeć krótkometrażowy film dokumentalny zrealizowany
przez Pascale Simons, poświęcony dzielnicy De
Wallen. Rozmieszczone dawniej w tym miejscu fotele kinowe, zapewne z racji
ograniczonej przestrzeni, postanowiono zamienić na mogące pomieścić
zdecydowanie więcej gości drewniane ławki. Klimat studyjnego kina został jednak
zachowany – lekkie przyćmienie wnętrza oraz kilka żarzących się na czerwono
lampek nadaje mu bardzo nastrojowy charakter.
Po opuszczeniu sali
kinowej czas udać się do następnego pomieszczenia, które dedykowane jest modzie
ulic dzielnicy czerwonych latarni. Umieszczone tam trzy manekiny odziano w popularne
pod koniec XIX i na początku XX wieku stroje, dzięki czemu mamy okazję poznać
ówczesny sposób ubierania się prostytutek. Tuż obok przystrojonych figur rozwieszono
natomiast szereg tabliczek informacyjnych ukazujących tajniki najstarszego
zawodu świata. Znajdziemy tu wiadomości odnośnie kryteriów, jakie stają przed
chętnymi wykonywania pracy kurtyzany oraz treści traktujące o stronie
finansowej tegoż zajęcia obowiązującej na terenie De Wallen. Okazuje się na przykład, że kobieta chcąca wynająć jedno
z umieszczonych w dzielnicy okien musi uiszczać za nie opłatę wynoszącą 150
euro za 10 godzinną zmianę. Uwzględniona została tu także problematyka rodzajów
współczesnej prostytucji. Widniejący na tablicy przykład obrazuje kobietę,
która dzięki sypianiu ze swoim szefem dostaje awans oraz mężczyznę wiążącego
się z partnerką tylko dlatego, że ta ma dobrze sytuowaną rodzinę.
Przy schodach wiodących
do kolejnego wnętrza ponownie spotkamy panią znaną
nam już dzięki umieszczonemu w holu głównym ekranowi. Podobnie jak poprzednio, kobieta
z uśmiechem na ustach kiwa kusząco palcem i zaprasza do wejścia na górę. A tam?
Tam czekają nas okna, z perspektywy których będziemy mogli obserwować ulicę
dokładnie tak samo, jak czynią to prostytutki. Kilka kroków dalej znajduje się
natomiast pierwszy spośród dwóch wchodzących w skład muzeum pokoi, gdzie
przyjmowana jest klientela dzielnicy czerwonych latarni. Wnętrze nie urzeka
estetyką – widniejąca na ścianach tapeta w jasno oraz ciemnozielone pasy
połączona z łazienkowymi kafelkami o cielistym kolorze sprawia
wrażenie zaniedbanej, mdłej przestrzeni. Wyposażenie pomieszczenia razi zaś
swoją prostotą i brakiem wyrazu. Umieszczone pod prawą ścianą pojedyncze łóżko ustawiono
na tle dużego, powieszonego poziomo lustra, naprzeciwko usytuowano natomiast przestarzałą
umywalkę. Przestrzeń nad nią zagospodarowano kolejnym lustrem, tym razem małych
rozmiarów, z wisząca półką. Obok swoje miejsce ma pełna kosmetyków do
pielęgnacji ciała biała, zniszczona szafka. Na drugiej ścianie mieści się zaś bidet
i druga zaniedbana szafka z czajnikiem elektrycznym i kwiatami w wazonie.
Zupełnie inne wrażenie
wywołuje następne pomieszczenie, zwane Luxury
room. W odwrotności do poprzedniego wnętrza, tutaj w przyciemnionym świetle
aż roi się od przepychu i elegancji. Znane nam z poprzedniej sali pojedyncze
łóżko zastąpiono przestronnym, zaokrąglonym dwuosobowym łożem, nad nim
powieszono ozdobne lustro, a obok usytuowano złoty stojak, w którym znajdziemy
butelkę szampana. Na przeciwległej ścianie umieszczono natomiast pokaźnych
rozmiarów czarny telewizor, gdzie wyświetlany jest podsycający atmosferę film
erotyczny. Najbardziej jednak przyciągający uwagę element tego wnętrza znajduje
się w jego lewym rogu. To właśnie tu usytuowano przestronną, podświetlaną wannę
dla dwojga, a na niej ustawiono kilka efektownych rzeźb, flakoniki z perfumami
i kosmetyki pielęgnacyjne. Podobnie jak w poprzednich pomieszczeniach, również
tutaj znajdziemy kilka tabliczek informacyjnych. Dzięki nim dowiemy się między
innymi, że na terenie Amsterdamu działa obecnie aż 15 legalnych domów
publicznych, w których ceny za jednorazową wizytę u prostytutki wahają się od
75 do nawet kilku tysięcy euro.
Pomieszczenie sąsiadujące
z Luxury room najdobitniej tłumaczy,
dlaczego podczas zwiedzania obiektu natkniemy się na tabliczki z napisem don’t be shy. Wnętrze to może wywołać u nieco
bardziej wrażliwych wycieczkowiczów stan zakłopotania, a przynajmniej powodować
lekką niezręczność. Zostało ono bowiem w całości poświęcone praktykom BDSM. Jak
przystało na bodaj najbardziej perwersyjną metodę seksualną, nie mogło
zabraknąć dedykowanych jej akcesoriów. Usytuowaną vis-a-vis wejścia ścianę wypełniono więc rozwieszonymi nań
obrożami, kajdankami i biczami, a tuż obok rekwizytów umieszczono tabliczki z
nazwami poszczególnych narzędzi. Po lewej stronie pomieszczenia, dla
spragnionych głębszych doznań klientów wydzielono zaś przestrzeń na lochy z
przymocowanymi wewnątrz łańcuchami. To jednak nie koniec. Na środku „sali tortur”
znajduje się podwieszone do sufitu czarne siedzisko o niesymetrycznym
kształcie, zaś tuż obok niego umieszczono drzwi, zza których widać panie
wyginające się na widniejących naprzeciwko dużych, podświetlanych ekranach.
Następnym, a zarazem
najbardziej wartościowym punktem na mapie muzeum jest tzw. Confrontation room. Miejsce to, dzięki umożliwieniu zwiedzającym
zamienienia się rolami z wystającymi godzinami w oknach prostytutkami,
doskonale spełnia rolę edukacyjną, ucząc tolerancji, empatii, a przede wszystkim zrozumienia
względem pracujących tam kobiet. Na pozór Confrontation
room nie wyróżnia się niczym szczególnym. Podobnie jak w poprzednich wnętrzach,
tu również znajduje się duży, przypominający okno ekran, a na nim wyświetlani
są spacerujący ulicą ludzie. Co jednak znamienne, na potrzeby obiektu nagrano
reakcje przechodniów na widok wyczekującej klienta prostytutki. Osoba
zwiedzająca muzeum staje więc naprzeciwko imitującego okno ekranu i podobnie
jak pracujące tam na co dzień kobiety wysłuchuje kierowanych pod swoim adresem
wyzwisk, zaczepek i drwin, obserwując przy tym nierzadko pełne agresji gesty
oraz przepełnione pogardą oczy. Zdarzają się również przechodnie, którzy wręcz
peszą się, spuszczając wzrok na widok prostytutki, wybuchają śmiechem, czy po
prostu są kompletnie obojętni i niewzruszeni podążają ulicą.
Kolejne pomieszczenie
prezentuje rzeczy, które zostały zgubione przez klientelę kapłanek miłości, a
następnie odnalezione w wynajętych dla uprawiania zawodu pokojach. Znajdziemy
tu zatem cały szereg mniej lub bardziej wartościowych akcesoriów, między innymi
okulary przeciwsłoneczne, klucze, portfel, a nawet sztuczną szczękę. Idąc nieco
dalej natkniemy się z kolei na rozmieszczone na ścianie tabliczki z krótkimi i
przejmującymi wypowiedziami kobiet z całego świata, w tym również z Polski, mówiącymi
o powodach, dla których podjęły się pracy prostytutki i konsekwencjach, jakie
owo zajęcie za sobą niesie. Szczególnie przeszywającym jest fakt, iż w muzeum
znajduje się także memoriał poświęcony zamordowanej w trakcie wykonywania swojej
profesji kobiecie, urodzonej jako Anna Zentveld.
W sąsiedniej sali
ponownie możemy zasiąść przed dużym ekranem i tak samo jak w przypadku
pierwszego pomieszczenia, obejrzeć wyświetlany tam krótki film. Na podstawie
informacji, jakie posiedliśmy dzięki zwiedzeniu muzeum mamy także okazję
rozwiązać przygotowany specjalnie dla turystów quiz, sprawdzający wiedzę na
temat realiów pracy prostytutek w dzielnicy czerwonych latarni. Pytania, na
które będziemy musieli odpowiedzieć dotyczą między innymi cen za poszczególne
świadczone przez nie usługi, czy też ilości przeznaczonych do wynajęcia okien,
których w całej okolicy jest, uwaga, ponad 290! Ciekawym pomysłem okazało się
również stworzenie zwiedzającym możliwości wyznania swoich seksualnych grzechów
poprzez zapisanie ich na małych karteczkach, a następnie wrzucenia do
przygotowanej specjalnie do tego celu niewielkiej drewnianej skrzynki. Jak
możemy przeczytać na umieszczonej nieopodal tabliczce, dzięki uczynionej w ten
sposób spowiedzi nasze seksualne grzechy zostaną nam na zawsze odpuszczone, zaś
najciekawsze spośród nich znajdą swoje miejsce na widniejącej nieopodal wyjścia
z muzeum ścianie od góry do dołu obklejonej wyznaniami seksualnych
bezwstydników.
Opuszczając ową „krainę
rozpusty” mamy możliwość zaopatrzenia się w kilka drobnych pamiątek, jednak jako że
muzeum nie jest stricte nastawione na
komercję, nie znajdziemy ich tu zbyt wiele. Zamiast bogatsi o bibeloty z obiektu wyjdziemy za to bogatsi o wiedzę z
zakresu realiów wykonywania profesji prostytutki w dzielnicy czerwonych latarni
oraz, co znacznie ważniejsze, bogatsi o empatię i zrozumienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz