Jako że dawno nie pojawiły się tu żadne treści związane z krajem tulipanów, pomyślałam, że przygotuję kolejną odsłonę 5 faktów o Holandii. Zapraszam zatem na kolejną dawkę ciekawostek i jak zwykle życzę miłej lektury!
1. Zakup alkoholu problematyczny nawet
dla osób pełnoletnich
Kiedy dwie
bądź więcej osób udają się w Polsce po napój procentowy, dowód osobisty zawsze
okazuje ten, kto płaci za zakupy. Jakież było zatem moje zdziwienie, gdy będąc
w sklepie z osobą towarzyszącą, która właśnie za owy alkohol płaciła, o dowód
osobisty poproszono nie tylko ją, ale także mnie. Nie spodziewając się zupełnie
takiego obrotu sprawy, dowód tożsamości zostawiłam w domu, więc w efekcie, mimo
że przecież nie próbowałam uiścić żadnej opłaty, musiałam się po niego wrócić. Okazało
się, że tego typu sytuacja nie była jednorazowa, ale przy kolejnych dokonywanych
w innych sklepach zakupach byłam już na taką ewentualność przygotowana.
2. „A świstak siedzi i zawija”, czyli wielokrotne
pakowanie produktów spożywczych w folie
Ten punkt z
pewnością nie spodoba się zwolennikom filozofii zero west. Holandia jest bowiem krajem, gdzie wręcz nadużywa się wszelkich
form opakowań. Aby dotrzeć do jakiegoś produktu spożywczego (mówię tu
szczególnie o słodyczach), trzeba przedrzeć się najpierw przez kilka warstw
folii. Niestety, rozwiązanie to nie jest ani wygodne, ani ekologiczne, a gdy
jesteśmy naprawdę głodni, potrafi za to efektywnie podnieść nam ciśnienie.
3. Trudności z kupnem produktów na wagę
Za czasów,
kiedy jeszcze w dużej ilości spożywałam produkty zwierzęce i odzwierzęce,
bardzo zależało mi na możliwości nabycia kilkudziesięciu deko świeżo skrojonego
żółtego sera, czy paru plasterków szynki. W Holandii rzadkością są jednak wydzielone
stanowiska, gdzie tego typu żywność można dostać na wagę, więc w większości przypadków
jesteśmy zdani na zakup produktów w plastikowych opakowaniach.
4. Powszechność rozwiązań mobilnych,
czyli wszechobecny Whatsapp
Jako że
Holandia jest krajem bardzo wysoko rozwiniętym, popularne są tu wszelkiego typu
rozwiązania czyniące życie mniej skomplikowanym. W tym punkcie chciałabym się
odnieść do jednego z narzędzi polepszających
codzienną komunikację, a mianowicie do aplikacji Whatsapp. Ikonkę tego
internetowego komunikatora można znaleźć na wielu urzędowych stronach, przez co
załatwienie spraw formalnych jest zdecydowanie mniej czasochłonne i po prostu łatwiejsze.
Dodatkowo, komunikator ten cieszy się także dużą popularnością na kursach
językowych, gdyż to właśnie za jego pośrednictwem przesyłane są wszelkie
informacje i materiały do nauki.
5. Trudny żywot pieszego. A jeszcze
trudniejszy pieszego z pustą butelką
W poprzedniej części artykułu, który można przeczytać tutaj, pisałam o zamiłowaniu Holendrów do jednośladów i całej masie ścieżek rowerowych znajdujących się na terenie kraju tulipanów. O ile jednak o nagłe urwanie się drogi dla rowerów nie trzeba się w Holandii martwić, o tyle jeśli udamy się na pieszą wycieczkę możemy mieć niemałe trudności z przemieszczaniem się. Jak dziś pamiętam swoją drogę powrotną z Hagi, kiedy to na próżno rozglądałam się za chodnikiem i nie mogąc swobodnie iść, pozostawał mi wybór między tarasowaniem drogi rowerzystom, a deptaniem trawnika. Zdecydowanie gorzej w Holandii ma jednak pieszy, który właśnie opróżnił butelkę z wodą czy wsunął opakowane w trzy folie ciastka. W ojczyźnie Wilhelma Aleksandra brakuje bowiem nie tylko chodników, ale nawet, a może przede wszystkim - śmietników. I na nic zdadzą się tu ustawione na każdym osiedlu kontenery na śmieci, gdyż żeby je otworzyć, trzeba mieć specjalną kartę, a tę z kolei otrzymują jedynie okoliczni mieszkańcy. Lepiej od pieszego w Holandii ma nawet pies, bo o ile znalezienie śmietnika na odpady jest nie lada wyzwaniem i czasami trzeba iść nawet kilkadziesiąt minut, by móc wyrzucić jakiś papierek, o tyle pojemniki na psie odchody znajdują się w zasadzie na każdym rogu :) P.S. Nie, one niestety nie rozwiązują problemu, bo do dedykowanych psim odchodom pojemników nie wolno wrzucać niczego innego. Ot co!
W poprzedniej części artykułu, który można przeczytać tutaj, pisałam o zamiłowaniu Holendrów do jednośladów i całej masie ścieżek rowerowych znajdujących się na terenie kraju tulipanów. O ile jednak o nagłe urwanie się drogi dla rowerów nie trzeba się w Holandii martwić, o tyle jeśli udamy się na pieszą wycieczkę możemy mieć niemałe trudności z przemieszczaniem się. Jak dziś pamiętam swoją drogę powrotną z Hagi, kiedy to na próżno rozglądałam się za chodnikiem i nie mogąc swobodnie iść, pozostawał mi wybór między tarasowaniem drogi rowerzystom, a deptaniem trawnika. Zdecydowanie gorzej w Holandii ma jednak pieszy, który właśnie opróżnił butelkę z wodą czy wsunął opakowane w trzy folie ciastka. W ojczyźnie Wilhelma Aleksandra brakuje bowiem nie tylko chodników, ale nawet, a może przede wszystkim - śmietników. I na nic zdadzą się tu ustawione na każdym osiedlu kontenery na śmieci, gdyż żeby je otworzyć, trzeba mieć specjalną kartę, a tę z kolei otrzymują jedynie okoliczni mieszkańcy. Lepiej od pieszego w Holandii ma nawet pies, bo o ile znalezienie śmietnika na odpady jest nie lada wyzwaniem i czasami trzeba iść nawet kilkadziesiąt minut, by móc wyrzucić jakiś papierek, o tyle pojemniki na psie odchody znajdują się w zasadzie na każdym rogu :) P.S. Nie, one niestety nie rozwiązują problemu, bo do dedykowanych psim odchodom pojemników nie wolno wrzucać niczego innego. Ot co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz